Słysząc
pierwsze dźwięki Kings and queens leniwie otwieram swoje powieki i
zanurzam dłoń pod poduszką, wyciągam swojego białego iPhone'a i
wyłączam irytujący budzik. Turlam się na drugą stronę łóżka
i ciężko wzdychając, kładę się na plecach i wpatrując się
tępo w sufit, analizuję w głowie wszystko to, co mam dzisiaj do
zrobienia. Szybki prysznic, jakieś śniadanie, potem kilka nudnych
godzin spędzonych na pracy w kawiarence, później obiecałam mamie
pomóc przy sesji zdjęciowej, a wieczór mam cały dla siebie czyli
krótko mówiąc, typowy dzień Samanty Watson.
Gramolę
się z łóżka i wsuwam na swoje stopy białe, puchate kapcie po
czym kieruję się do łazienki. Staję przed lustrem i automatycznie
się krzywię. Włosy w nieładzie i brak makijażu całkowicie mi
nie pasuje. Kręcę lekko głową i odwracam wzrok od lustra, zrzucam
z siebie luźną bokserkę i krótkie, dresowe szorty po czym wchodzę
do oszklonej kabiny prysznicowej, łapię za kurek i już po chwili
moje ciało oblewa fala gorącej wody.
Wychodzę z łazienki owinięta ręcznikiem i podchodzę do swojej dwudrzwiowej, białej szafy, przejeżdżam wzrokiem po jej wnętrzu, zastanawiając się nad tym, co powinnam dzisiaj ubrać.
Po długim namyślę w końcu decyduję się na czarną, skromną sukienkę przed kolana z koronką u góry. Odkładam ciuch na łóżko i podtrzymując ręcznik, schylam się i bez wahania chwytam czarne, zamszowe szpilki na wysokim obcasie i kładę je obok łóżka. Z powrotem wracam do łazienki i ponownie staję przed obszernym lustrem, wyjmuję z szafki kosmetyczkę i chwytam maskarę, dokładnie tuszuję rzęsy i przejeżdżam eyelinerem po górnych powiekach, nakładam trochę różu na policzki, sięgam czerwoną szminkę i maluję nią swoje pełne usta. Odkładam kosmetyczkę i z powrotem kieruję się do pokoju.
Podchodzę do łóżka, gdzie czekają na mnie wcześniej uszykowane ubrania i wsuwam na swoje ciało czarny, koronkowy komplet bielizny, sukienkę i buty po czym chwytam tego samego koloru torebkę i podchodzę do lustra, stojącego w moim pokoju. Wpatruję się w swoje odbicie i na myśl, że wyglądam całkiem dobrze, a w porównaniu z tym jak wyglądałam rano, wręcz cudownie, na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Odchodzę od lustra i ostatni raz, w całkowicie niewiadomym nawet dla samej siebie celu, rozglądam się po swojej sypialni po czym chwytam kluczę i wychodzę z mieszkania.
Zamykam drzwi i wrzucam swoje klucze z powrotem do torebki, chwytam za klamkę, aby upewnić się, że drzwi na pewno są dobrze zamknięte i kiedy mam już pewność, odwracam się i wychodzę z kamienicy.
-Sam!-Słyszę za sobą cienki, słodki głos.
Odwracam się i natychmiast promiennie się uśmiecham widząc swoją sąsiadkę i najlepszą przyjaciółkę jednocześnie.
-Jennie-Podchodzę do niej i mocno ją ściskam
-Gdzie wybierasz się tak wcześnie? Z tego co wiem to nie jesteś rannym ptaszkiem
Chichocze, na co żartobliwie przewracam oczami.
-Do pracy, pan Smith zachorował i muszę sama otworzyć kawiarnię.
-Och, więc Cię nie zatrzymuję, ale chce Ci przypomnieć, że w piątek organizuję przyjęcie w restauracji mojego ojca z okazji jego zaręczyn i nawet nie chcę sobie wyobrażać, że miałoby Cię na nim zabraknąć-Patrzy na mnie poważnie i 'grozi' mi palcem tak, jakbym była małą dziewczyną, której mama tłumaczy, że ma nie wychodzić za teren placu zabaw.
-Tak, Jenni pamiętam i na pewno przyjdę, a teraz muszę iść, bo nie chcę narozrabiać w ostatnich dniach pracy-Żegnam się z nią, muskając ustami jej policzek.
Wychodzę z łazienki owinięta ręcznikiem i podchodzę do swojej dwudrzwiowej, białej szafy, przejeżdżam wzrokiem po jej wnętrzu, zastanawiając się nad tym, co powinnam dzisiaj ubrać.
Po długim namyślę w końcu decyduję się na czarną, skromną sukienkę przed kolana z koronką u góry. Odkładam ciuch na łóżko i podtrzymując ręcznik, schylam się i bez wahania chwytam czarne, zamszowe szpilki na wysokim obcasie i kładę je obok łóżka. Z powrotem wracam do łazienki i ponownie staję przed obszernym lustrem, wyjmuję z szafki kosmetyczkę i chwytam maskarę, dokładnie tuszuję rzęsy i przejeżdżam eyelinerem po górnych powiekach, nakładam trochę różu na policzki, sięgam czerwoną szminkę i maluję nią swoje pełne usta. Odkładam kosmetyczkę i z powrotem kieruję się do pokoju.
Podchodzę do łóżka, gdzie czekają na mnie wcześniej uszykowane ubrania i wsuwam na swoje ciało czarny, koronkowy komplet bielizny, sukienkę i buty po czym chwytam tego samego koloru torebkę i podchodzę do lustra, stojącego w moim pokoju. Wpatruję się w swoje odbicie i na myśl, że wyglądam całkiem dobrze, a w porównaniu z tym jak wyglądałam rano, wręcz cudownie, na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Odchodzę od lustra i ostatni raz, w całkowicie niewiadomym nawet dla samej siebie celu, rozglądam się po swojej sypialni po czym chwytam kluczę i wychodzę z mieszkania.
Zamykam drzwi i wrzucam swoje klucze z powrotem do torebki, chwytam za klamkę, aby upewnić się, że drzwi na pewno są dobrze zamknięte i kiedy mam już pewność, odwracam się i wychodzę z kamienicy.
-Sam!-Słyszę za sobą cienki, słodki głos.
Odwracam się i natychmiast promiennie się uśmiecham widząc swoją sąsiadkę i najlepszą przyjaciółkę jednocześnie.
-Jennie-Podchodzę do niej i mocno ją ściskam
-Gdzie wybierasz się tak wcześnie? Z tego co wiem to nie jesteś rannym ptaszkiem
Chichocze, na co żartobliwie przewracam oczami.
-Do pracy, pan Smith zachorował i muszę sama otworzyć kawiarnię.
-Och, więc Cię nie zatrzymuję, ale chce Ci przypomnieć, że w piątek organizuję przyjęcie w restauracji mojego ojca z okazji jego zaręczyn i nawet nie chcę sobie wyobrażać, że miałoby Cię na nim zabraknąć-Patrzy na mnie poważnie i 'grozi' mi palcem tak, jakbym była małą dziewczyną, której mama tłumaczy, że ma nie wychodzić za teren placu zabaw.
-Tak, Jenni pamiętam i na pewno przyjdę, a teraz muszę iść, bo nie chcę narozrabiać w ostatnich dniach pracy-Żegnam się z nią, muskając ustami jej policzek.
-Widzimy
się potem-Uśmiecha się i delikatnie mnie ściska-A! Sam,jeszcze
jedno.
Ponownie
się zatrzymuję i odwracam głowę w jej stronę.
-Tak?
-Nie
obraziłabym się gdybyś przyszła w towarzystwie jakiegoś
przystojniaka, który przyprowadziłby ze sobą brata bliźniaka-Mówi
śpiewnie z zadziornym uśmieszkiem na ustach
-Do
zobaczenia, Jennifer-Chichoczę i kręcąc lekko głową, ruszam w
stronę kawiarni.
Typowa
Jennifer, jest prawdziwym przykładem pięknej, inteligentnej
flirciary i szalonej, wyluzowanej, pewnej siebie imprezowiczki. Znam
ją odkąd rozpoczęłam studia, poznałyśmy się na jednym z
wykładów i mimo że tak wiele nas różni to od razu złapałyśmy
ze sobą kontakt. Potem okazało się, że mama zafundowała mi
mieszkanie w tej samej kamienicy w której mieszka Jen i tak się
zaczęło.
Nim
się orientuję, dochodzę do kawiarni. Wyjmuję z torebki pęk
kluczy i otwieram pomieszczenie, wchodzę do środka,a w moje nozdrza
od razu uderza ten charakterystyczny zapach kawy i czekolady.
Uśmiecham się pod nosem i idę w głąb pomieszczenia.
W szatni zostawiam swoją torbę i nakładam na swój strój firmowy fartuszek po czym wracam na salę i zajmuję się zdejmowaniem krzeseł ze stolików.
Kiedy wszystko już jest gotowe, słyszę dzwonek sygnalizujący, że ktoś wszedł do kawiarni. Wychylam się z zza lady i uśmiecham się widząc drugiego pracownika, specjalistę od kawy, czekolady i wszelkich rodzai słodkości, Mike'a
W szatni zostawiam swoją torbę i nakładam na swój strój firmowy fartuszek po czym wracam na salę i zajmuję się zdejmowaniem krzeseł ze stolików.
Kiedy wszystko już jest gotowe, słyszę dzwonek sygnalizujący, że ktoś wszedł do kawiarni. Wychylam się z zza lady i uśmiecham się widząc drugiego pracownika, specjalistę od kawy, czekolady i wszelkich rodzai słodkości, Mike'a
-Cześć,
Sam-Podchodzi do mnie i delikatnie otula mnie ramionami na powitanie
-Hej,
Mike-Odpowiadam, z lekkim uśmiechem-Gotowy do pracy?
-Zawsze-Odwzajemnia
uśmiech i znika za drzwiami, prowadzącymi do szatni i kuchni.
Z
Mike'iem znam się rok czyli odkąd zaczęłam pracę w
kawiarence. To typowy Amerykański chłopak lubiący dobrą zabawę i
kobiety. Startował już chyba do każdej dziewczyny z Los Angeles,
mimo że prawie od każdej dostał kosza-nie poddaje się, co w nim
naprawdę podziwiam.
Podchodzę
do drzwi i odwracam wiszącą na niej kartkę, sygnalizując, że
kawiarenka jest już otwarta i z powrotem siadam za ladą, aby się
nie nudzić czekaniem na pierwszych klientów, wyciągam ulubioną
powieść Agathy Christy i całkowicie zatracam się w książce.
Po
sześciu godzinach siedzenia, podawania kawy i różnego rodzaju
słodkości w końcu zamykam kawiarnię, żegnam się z Mike'iem i
udaję się do firmy fotograficznej mojej mamy.
Dwadzieścia
minut później jestem już na miejscu, wchodzę do środka i
rozglądam się za mamą. Zauważam ją siedzącą na czarnym,
obrotowym krześle. Pewnie do niej podchodzę i przytulam od tyłu,
mocno całując w policzek.
-Och,
Sam, jesteś-Przyciska mnie do siebie, a w jej głosie słychać coś
na rodzaj...smutku?
Marszczę
lekko brwi i odrywam się od niej, obracam ją na krześle w swoją
stronę.
-Co
się stało?-Pytam, widząc zmartwienie na jej twarz.
Posyła
mi wymuszony uśmiech i lekko kręci głową
-Jest
problem-Wzdycha głęboko-Na pewno wiesz, że to studio upada, a
dzisiaj miała odbyć się sesja do najbardziej prestiżowego
magazynu w Los Angeles. Miałam fotografować jednego z najbardziej
wpływowych i znanych biznesmenów w całym mieście jak i nie całych
Stanach i kiedy wszystko jest już gotowe, modelka, która miała mu
towarzyszyć dzwoni z wiadomością, że nabawiła się grypy i jest
zbyt osłabiona, aby wziąć udział w sesji.
Przełykałam
głośno ślinę, słysząc w jej głosie ból. Wiem jak przywiązana
jest do tego studia i jak bardzo je kocha. Dorobiła się go razem z
tatą i to tutaj wiążą się jej z nim najpiękniejsze wspomnienia.
-A
ten biznesmen nie może za pozować sam?
-Nie,
Sam, była umowa-Ponownie wzdycha i wstaje z krzesła-Pierwszym
warunkiem było to, że w sesji będzie towarzyszyła mu modelka,
którą miałam załatwić ja
-Och,
rozumiem-Nie. Nie rozumiem, ale nie mam zamiaru zaprzątać tym mamie
głowy.
-Nie
mam pojęcia co powinnam teraz zrobić, z magazynem wszystko ustalone
tak samo jak z tym biznesmenem.
Kiwam
głową i krzyżuję ręce na piersi, skubiąc zębami dolną wargę.
-A
nie możesz załatwić nowej modelki?-Mówię tak, jakby to była
najoczywistsza rzecz na świecie
-Sam,
słonko, kogo ja teraz znajdę? Na ostatnią chwilę? Sesja ma
rozpocząć się za godzinę
-No
tak-Mamroczę bezradnie, opadając na krzesło-Chciałabym Ci pomóc,
ale nie wiem co mogłabym zrobić
-Kochanie,
nie wymagam od Ciebie, abyś robiła cokolwiek-Podchodzi do mnie i
chwyta moją twarz w dłonie-Dziękuję Ci, że przychodzisz tutaj i
mi pomagasz, mimo że sama masz tyle na głowie-Szepcze,
przejeżdżając kciukiem po moim policzku-Nie ważne co się stanie,
czy ta firma upadnie czy nie, z całego serca jestem Ci wdzięczna za
to, że tutaj jesteś i troszczysz się o swoją staruszkę-Uśmiecha
się i składa na moim czole krótki pocałunek.
Cała
mama. Chociaż wie, że nie ma mi za co dziękować, bo to co robię,
robię z własnej woli, to i tak to robi. Strasznie mnie przy tym
rozczulając.
-Kocham
Cię
Wstaję
i mocno ją do siebie tulę, pocierając uspokajającą dłonią jej
plecy
-Mandy,
to ona?
Słyszę
za sobą męski głos, marszcząc brwi, puszczam mamę i odwracam
głową.
-Śliczna-Nieznajomy
podchodzi do mnie i chwyta moją twarz w dłonie-Wręcz
przepiękna-Szeroko się uśmiecha i całuje mnie w oba policzki.
Odsuwam
się od niego i posyłam mu pytające spojrzenie, przy okazji mierząc
go wzrokiem. Wygląda na nie mniej niż trzydzieści lat, jego
siwo-niebieskie włosy postawione są do góry, na nosie ma okrągłe
okulary z czerwoną oprawą, jego szyje zdobi kolorowa chusta, spod
czarnego fartuszka wystają kawałek różowej koszuli i niebieskich
rurek, w ręku trzyma pędzelek i wbija we mnie swoje wielkie,
brązowe oczy, które obecnie świecą się dosłownie jak gwiazdy.
Dość kontrowersyjny wygląd. Domyślam się, że jest nowym
stylistą, o którym mama wspominała mi kilka dni temu.
-Antonio,
nie, to nie ona, to jest moja córka-Głos przejmuje moja mama.
Antonio?
To by wyjaśniało ten jego Włoski akcent.
Mężczyzna
natychmiast przenosi swój wzrok na nią, za co w duchu jej dziękuję.
Nie zniosłabym dłużej tego jego wzroku na sobie.
-Ale
jak to?-Pyta, przenosząc swój wzrok na mnie-Sesja zaraz się
rozpoczyna-Krzyczy, zaczynając nerwowo chodzić od jednej do drugiej
ściany.
To
dość zabawny widok i pewnie gdyby nie to w jakiej sytuacji znajduje
się moja matka i po części ja, najprawdopodobniej wybuchnęłabym
śmiechem.
-Obawiam
się, że będziemy musieli wszystko odwołać, modelka zachorowała,
a pan Bieber dość jasno dał mi do zrozumienia, że bez modelki się
nie obejdzie
Pan Bieber?
-Nie
ma mowy-Wrzeszczy Antonio, na co obie z mamą przenosimy na niego
wzrok-Po moim trupie ta sesja zostanie odwołana-Prycha-Los całego
studia od niej zależy i skoro chcę modelki to będzie ją miał
-Niby
kto nią będzie?
-Ona-Uroczo
się uśmiecha i pokazuje na mnie palcem
Nie
ma mowy.
-Nie-Protestuję
od razu
-Och,
skarbie, jesteś idealna na modelkę, Twoja uroda to coś
niesamowitego-Mówi cicho i do mnie podchodzi
Chwyta moje dłonie i dokładnie mi się przygląda.
-Możesz uratować tą sesję. Zgódź się, to tylko kilka fotek. Odpowiednio Cię do tego przygotuję.
Chwyta moje dłonie i dokładnie mi się przygląda.
-Możesz uratować tą sesję. Zgódź się, to tylko kilka fotek. Odpowiednio Cię do tego przygotuję.
Cholera.
Jest cholernie przekonywający.
-No...nie
wiem, kompletnie nie mam w tym doświadczenia
-Bella-Zaczyna
Bella?
Mimowolnie na moje policzki wkrada się rumieniec.
-Po
prostu pozuj, ja i Twoja Mandy damy Ci wskazówki, wiem, że zależy
Ci na tym studiu i nie chcesz, aby upadło. Twoja matka kocha
fotografię i to studio całym sercem.
Ma
rację. Fotografia to dla mojej mamy wszystko. Zależy jej na tym
studiu i nawet jeśli zatrzymanie go oznacza, że będę musiała
pozować do zdjęć z jakimś zapewne nadętym biznesmenem to zrobię
to. Dla mamy.
-Antonio,
w tej chwili przestań, nie wywołuj presji na mojej córce, jeśli
nie chce to..-Zaczyna mama jednak w porę jej przerywam
-Nie,
mamo, zrobię to-Posyłam jej szczery uśmiech-Dla Ciebie-Dodaję
szeptem
-Idealnie-Antonio
klaszcze w dłonie-Chodź, mamy mało czasu, a muszę Cię
przygotować-Mówi cały podekscytowany i ciągnie mnie za rękę w
stronę toaletki wypełnionej po brzegi kosmetykami.
Po
niecałej godzinie Antonio kończy swoja pracę nad moim wyglądam.
-Gotowa?-Pyta,
a ja niepewnie kiwam głową.
Chwyta
mnie za ramiona i odwraca w stronę lustra. Widząc swoje odbicie,
otwieram szeroko oczy i rozchylam usta, nie dowierzając, że mogę
wyglądać tak..tak dobrze.
Moje
usta pomalowane są bladoróżową szminką, na powiekach mam idealne
kreski, a na policzkach trochę pudru. Lekko podkręcone włosy
swobodnie obadają na moje ramiona. Prosta, biała sukienka wygląda
tak, jakby była wprost na mnie szyta, brązowy pasek idealnie się z
nią komponuje, a wysokie, zamszowe, perłowe szpilki dopełniają
całość. Mrugam kilka razy, aby upewnić się, że to naprawdę ja.
-Bella,
wyglądasz pięknie-Słyszę głos Andre, na co odwracam się w jego
stronę i posyłam mu szeroki uśmiech.
-To
dzięki Tobie-Przyznaję i niespodziewanie go przytulam, co
natychmiast odwzajemnia-I proszę, mówi mi Sam
-Sam-Powtarza
i mnie puszcza-Chodźmy już, pan Bieber zaraz przyjedzie-Wyciąga
mnie za rękę z garderoby i oboje wracamy do studia.
Rozglądam
się i mimowolnie wzdycham, czując ulgę, że ten cały pan Bieber
jeszcze nie dotarł. Z tego co dowiedziałam się od Antonio jest on
obrzydliwe bogaty, przystojny i lubi kobiety. Ma firmę zajmującą
się produkcją samochodów, łodzi i motorówek, sieć sklepów
odzieżowych i kosmetycznych, własną linię lotniczą oraz jest
właścicielem kilku restauracji w których gotują najbardziej znani
i cenieni kucharze. Muszę przyznać, że kiedy to usłyszałam moja
szczęka dosłownie odbiła się od podłogi. Nigdy nie miałam do
czynienia z kimś tak wszechstronnym, znanym i cenionym. Mimo, że go
nie znam to i tak domyślam się, że jest znany zarówno wśród
ludzi z tych samych branż jak i ludzi, którzy czytają prasę. Mnie
nigdy takie rzeczy nie interesowały i teraz żałuję, bo nie
powiem, że wygodniej byłoby gdybym chociaż wiedziała jak wygląda.
Idziemy
w głąb studia i uśmiecham się, widząc mamę, która grzebie coś
przy swoim aparacie. Wokół jest jeszcze więcej ludzi z jej ekipy,
ale nie szczególnie zwracam sobie nimi głowę. Skupienie, ulga i
szczęście na twarzy mamy pochłaniają całą moją uwagę. Cieszę
się widząc ją w takim stanie. Nagle odkłada aparat i odwraca się
w moją stronę, przykłada dłoń do ust i podbiega do mnie.
-Sam,
kochanie, wyglądasz olśniewająco-Zachwyca się, dokładnie mi się
przyglądając-Antonio-Przenosi na niego wzrok-Spisałeś się
świetnie
-Żadna
nowość-Wzrusza ramionami na co obydwie z mamą chichoczemy.
Po chwili całą trójką idziemy w stronę zwykłego, czarnego tła. Mama i Antonio dają mi wskazówki, ale na swoje nieszczęście ich nie słucham. Moje myśli krążą przy tajemniczym panu Bieberze. Jestem bardzo ciekawa tego człowieka i z jednej strony nie mogę się doczekać, aż go zobaczę, a z drugiej, sama nie wiem dlaczego, ale obawiam się tego spotkania i na samą myśl o nim, skręca mi się w brzuchu. Denerwuję się i jestem podekscytowana. To mieszanka, której zdecydowanie nienawidzę.
-Już jest-Z zamyśleń wyrywa mnie pisk Antonio.
Po chwili całą trójką idziemy w stronę zwykłego, czarnego tła. Mama i Antonio dają mi wskazówki, ale na swoje nieszczęście ich nie słucham. Moje myśli krążą przy tajemniczym panu Bieberze. Jestem bardzo ciekawa tego człowieka i z jednej strony nie mogę się doczekać, aż go zobaczę, a z drugiej, sama nie wiem dlaczego, ale obawiam się tego spotkania i na samą myśl o nim, skręca mi się w brzuchu. Denerwuję się i jestem podekscytowana. To mieszanka, której zdecydowanie nienawidzę.
-Już jest-Z zamyśleń wyrywa mnie pisk Antonio.
Odwracam
głowę w jego stronę i nie potrafię się nie uśmiechnąć widząc
to, jak stoi przed wielkim oknem z widokiem na całe Los Angeles i
podskakuje jak mała dziewczynka. Znam go godzinę, a już zdążyłam
pokochać.
-Wszystko
gotowe?-Moja mama przejmuje głos.
Cała ekipa robi szybkie, ostatnie poprawki, a ja czuję jak żołądek podchodzi mi do gardła. O nie. Całe moje ręce są mokre od potu, a serce łomocze mi jak nigdy. Zaraz będę pozowała z obrzydliwie bogatym biznesmenem do najbardziej prestiżowego magazynu, a o modelingu nie wiem kompletnie nic.
-Bella, dasz radę-Antonio kładzie mi dłonie na ramionach i patrzy prosto w oczy-Tylko ty i aparat, nic więcej-Posyła mi ciepły uśmiech, który w dziwny sposób dodaje mi otuchy i odwraca się w stronę drzwi.
Słysząc jego westchnięcie, tak, jakby zobaczył właśnie najpiękniejszego człowieka na ziemi, domyślam się, że do studia wszedł ON. Idę w jego ślady i o cholera. To jest najpiękniejszy człowiek na ziemi. Bez wątpienia. Otwieram szeroko usta, wpatrując się w niego i nie dowierzam. Nie dowierzam w to, że ktoś tak piękny, czarujący i wprost perfekcyjny naprawdę istnieje. Ten człowiek jest idealny.
-Mówiłem-Szepcze Antoni, widząc moją minę.
Pan Bieber wita się z każdym z ekipy, podchodzi do mojej mamy i ściska jej dłoń. Zaczynają rozmawiać, a moje kolana miękną. Nie wiem, jak mam z nim pozować, skoro widząc go z daleka nogi mam jak z galarety, nie mogę zamknąć z wrażenia ust, a oczy mam jak pieniądz.
Cała ekipa robi szybkie, ostatnie poprawki, a ja czuję jak żołądek podchodzi mi do gardła. O nie. Całe moje ręce są mokre od potu, a serce łomocze mi jak nigdy. Zaraz będę pozowała z obrzydliwie bogatym biznesmenem do najbardziej prestiżowego magazynu, a o modelingu nie wiem kompletnie nic.
-Bella, dasz radę-Antonio kładzie mi dłonie na ramionach i patrzy prosto w oczy-Tylko ty i aparat, nic więcej-Posyła mi ciepły uśmiech, który w dziwny sposób dodaje mi otuchy i odwraca się w stronę drzwi.
Słysząc jego westchnięcie, tak, jakby zobaczył właśnie najpiękniejszego człowieka na ziemi, domyślam się, że do studia wszedł ON. Idę w jego ślady i o cholera. To jest najpiękniejszy człowiek na ziemi. Bez wątpienia. Otwieram szeroko usta, wpatrując się w niego i nie dowierzam. Nie dowierzam w to, że ktoś tak piękny, czarujący i wprost perfekcyjny naprawdę istnieje. Ten człowiek jest idealny.
-Mówiłem-Szepcze Antoni, widząc moją minę.
Pan Bieber wita się z każdym z ekipy, podchodzi do mojej mamy i ściska jej dłoń. Zaczynają rozmawiać, a moje kolana miękną. Nie wiem, jak mam z nim pozować, skoro widząc go z daleka nogi mam jak z galarety, nie mogę zamknąć z wrażenia ust, a oczy mam jak pieniądz.
Ma
piękne, duże brązowe oczy, pełne, pulchne usta, a jego
jasnobrązowe włosy są starannie postawione na żel. Garnitur w
który jest ubrany idealnie pasuje do jego ciała. Rękawy jego
marynarki są podwinięte i ukazują jego tatuaże, których niestety
nie jestem wstanie dokładnie zobaczyć, ale jestem pewna, że są
piękne. Tak jak on.
Mama
wskazuje gestem dłoni w moim kierunku i oboje odwracają się
przodem do mnie. Pan Bieber bada mnie wzrokiem, a kącik jego ust
delikatnie się podnosi. Kurwa. On jest przepiękny.
Podchodzą
do mnie, a ja mimowolnie kładę dłonie na ramieniu Andre, aby nie
upaść z tego zachwytu.
-Panie Bieber, to jest właśnie ta modelka, Sam, to jest..-Mówi moja mama, jednak nie dane jest jej dokończyć
-Justin Bieber-Słyszę jego lekko zachrypnięty głos i wydaję mi się, że zaraz zemdleję.
-Panie Bieber, to jest właśnie ta modelka, Sam, to jest..-Mówi moja mama, jednak nie dane jest jej dokończyć
-Justin Bieber-Słyszę jego lekko zachrypnięty głos i wydaję mi się, że zaraz zemdleję.
Czy
wszystko w nim jest idealne?
-Samantha
Watson-Mówię i przeklinam się w duchu za to, że nie mogę
opanować mojego nadto piskliwego głosu.
Niepewnie ściskam jego dłoń, którą do mnie wyciągnął i za wszelką cenę staram się na niego nie patrzeć. Widzę, jak pan Bieber wita się z Antonio, ale jestem pod tak wielkim wrażeniem tego człowieka, że nie jestem wstanie zrozumie o czym rozmawiają.
Niepewnie ściskam jego dłoń, którą do mnie wyciągnął i za wszelką cenę staram się na niego nie patrzeć. Widzę, jak pan Bieber wita się z Antonio, ale jestem pod tak wielkim wrażeniem tego człowieka, że nie jestem wstanie zrozumie o czym rozmawiają.
-Więc
możemy zaczynać?-Pyta moja mama, a moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej.
Kiwam
głową, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
-Tak-Mówi
Pan Bieber, a moje nogi po raz kolejny miękną, tym razem pod
wpływem jego głosu-Panie przodem-Posyła mi uśmiech, a ja prawie
tracę przytomność.
Cała
spięta, przechodzę obok niego i kieruję się w stronę czarnego
tła. Idę przed siebie, starając się nie myśleć o tym, że za
chwilę będę pozowała do zdjęć z samym Bogiem wszystkiego co
najlepsze i najpiękniejsze.
____________________
Jak widać, pierwszy rozdział mamy już za sobą. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. Liczę z waszej strony na komentarze ze szczerą opinią. Jeśli macie jakieś pytania, możecie zadać je w zakładce 'Pytania'.
Do następnego.
O cholera, wspaniały rozdział i nie mogę się doczekać kolejnych. Skojarzyło mi się to trochę z 50 Twarzy Grey'a, ale jedynie na plus, bo kocham tę trylogię! <3 Miałabym tylko jedną prośbę - jeśli powiększyłabyś nieco czcionkę, to byłoby idealnie!
OdpowiedzUsuńBtw, kocham Lily Collins, dlatego od razu zabrałam się za czytanie, gdy zobaczyłam, że jest główną bohaterką :D
PS. Zostawiłam komentarz w "Wasze opowiadania" :)
O Jacie .
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny.
Dlaczego zakończyłaś w takim momencie.
Koocham Lily Collins i Justin'a Bieber'a więc na pewno będę czytać.
Zapisałam się w Informowanych ;*
Czekam na następny :)
Kocham <3
@Sandra1DHZLLN
super <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekac następnego! zaczyna się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada. Kidy kolejny rozdział? <333
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńekstra
OdpowiedzUsuńświetne
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawie, a Jay i Lily naprawdę do siebie pasują ;)
OdpowiedzUsuńMogłabyś dodać obserwatorów? Z góry dziękuje ;*
Czekam na next, oby się zjawił jak najszybciej ;3
xoxo,
Patrycja.
ajajaj świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapowiada sie meega ciekawie! <3
OdpowiedzUsuńnie podoba mi się twój sposób pisania. chodzi o to, że piszesz w czasie teraźniejszym, a łatwiej i lepiej się czyta w przeszłym. :) spojrzałam, wzięłam do ręki, usłyszałam, zobaczyłam, wróciłam, zrobiłam etc. a nie widzę, patrzę, wracam, robię, słyszę. w czasie przeszłym lepiej jest czytelnikom czytać i mam nadzieję, że właśnie w takim czasie pojawi się następny rozdział:) z mojego punktu widzenia nie byłabym wstanie czytać dalej tak jak piszesz. ale w końcu to twój wybór:)
OdpowiedzUsuńjestem przyzwyczajona do pisania w czasie teraźniejszym i nie mam zamiaru tego zmieniać, bo to w końcu jest moje opowiadanie i będę je pisała takim stylem, jaki mnie odpowiada i jakim jest mi wygodniej. Jeśli nie jesteś wstanie czytać dalej-trudno, szanuję to aczkolwiek tak jak wspomniałam, nie mam zamiaru niczego zmieniać:)
Usuńgenialny rozdział
OdpowiedzUsuń